RECENZJA. Darek Dekański, „Nie jestem własny”.
Poprzedni wpis“Zabawki” – Antologia opowiadań grozy - PrzedsprzedażNastępny wpis Czerwony Karzeł - fanzin literacki GKF - Zapowiedź
Darek Dekański, „Nie jestem własny”.
RECENZJA
Wszak odbiór wiersza zależny jest od mojego nastroju danego dnia, wydarzeń, które dzieją się wokół i innych subiektywnych doznań, które sprawiają, że czyjeś słowa do mnie trafiają. Wszak nie chodzi tylko to, by za każdym razem szkolnym sposobem dopatrywać się, co autor miał na myśli.
Obiektywnie oczywiście mogę docenić myśl przewodnią wiersza białego, który pozwala poecie na dużą dowolność, lub konstrukcję, bacząc, czy dobór rymów nie jest banalny, a akcent odpowiednio rozłożony. Jednak zamiast tego wolę próbować wejść w świat doznań poety.
Dziś chciałabym się podzielić z Wami wrażeniami z lektury tomu wierszy Darka Dekańskiego „Nie jestem własny”. Sam tytuł natychmiast skojarzył mi się z biblijnym cytatem: „Zostałem nabyty za wszelką cenę, nie należę do siebie, należę do Boga” (1 Kor 16:19-20) – jak się okazało – poniekąd słusznie. Zbiór mieści w sobie trzydzieści sześć wierszy, napisanych w okresie od 2007 do 2020 roku, w których podmiot liryczny obnaża się, rozbiera na części pierwsze swoje uczucia, kładąc przed nami ból, wręcz wystawiając się na zdeptanie, bo poniekąd tego oczekuje. Radziłabym wszystkim przeczytać ten zbiór dwukrotnie – za pierwszym razem po to, by poznać historię autora, za drugim, by zrozumieć emocje zawarte między wersami. Zbiór to rozliczenie się z życia dziecka wychowanego w (nie boję się tego określenia) patologicznej rodzinie, pragnącego miłości, z pomieszaniem poczucia winy i ulgi traktującego odejście ojca-alkoholika, obawiającego się o matkę, i dorosłego wzywającego na pomoc Boga, który nie zawsze odpowiada w sposób, który potrafimy usłyszeć. Jest w wierszach Darka Dekańskiego pewien młodzieńczy bunt i Weltschmerz, początkowo każący mi myśleć, że teksty napisał człowiek bardzo młody, wręcz na skraju dorosłości, poszukujący wciąż, nierozumiejący i niezrozumiany. Trudne dzieciństwo, niezaleczone, wciąż rozdrapywane rany nie pozwalają odnaleźć odpowiedzi na pytania, które poeta zadaje sobie, by dowiedzieć się, jak funkcjonować w świecie. Nadwrażliwa natura autora zdaje się nie przystawać do wymagań rzeczywistości, która nas otacza. Kusi aż, by dokonać psychoanalizy podmiotu lirycznego, gdyż wiersze w mojej ocenie okazują się formą terapii dla podręcznikowego syndromu DDA.
Jeśli mowa o kwestiach czysto technicznych, nie mamy tu do czynienia z żadną z klasycznych konstrukcji wiersza ani nawet z typowym wierszem białym, gdyż w utworach niejednokrotnie pojawiają się rymy. Jednak estetyka daje nam wrażenie właśnie tego drugiego – wolność tworzenia, nieregularny rytm, myśl przewodnia ważniejsza niż budowa utworu. Intrygujące tytuły są wartością dodaną, pozwalając na szerszą interpretację wiersza.