GROZOWNIA

GROZOWNIA

Czy ja Wam wspominałam, że każdy mój pobyt w Krakowie zawsze wiązał się z przygodami, które pozwoliłyby mi napisać alternatywny przewodnik po tym mieście? Tym razem było inaczej. Nawigacja nie zwariowała (nie dałam jej szansy, nie włączyłam jej nawet) i zamiast zagubić się, zaczęłam odnajdywać… osoby, z którymi łączy mnie data urodzenia. Zaczęło się od taksówkarza. I powiem Wam, że nie ma przypadków. 😁
Ale dziś nie o tym, a o czwartej edycji festiwalu Grozownia. Standardowo – z kronikarskiego obowiązku, czy raczej pamiętnikarskiej potrzeby – wrzucam tu zdjęcia, które udało mi się zebrać. Może są wśród Was osoby, które pamiętają Kfason – można powiedzieć, że festiwal-matkę Grozowni, organizowany przez Magdę Paluch przez ponad dekadę. Dotychczas nie umiałam myśleć o tych wydarzeniach inaczej, niż jako o jednym projekcje Magdy, który tylko zmienił nazwę i miejsce. Wczoraj bardzo wyraźnie poczułam, jak Grozownia ewoluowała, niejako odcięła od tamtych czasów (które nie zawsze były dobre, ale, z dzisiejszej perspektywy, chyba potrzebne), stając się wydarzeniem, podczas którego nadal zbierają w tym samym czasie i przestrzeni nie tylko miłośnicy horroru, ale przede wszystkim ludzie, którzy życzą sobie nawzajem dobrze, byleby tylko polska groza żyła, rozwijała się i kradła kolejne dusze. Chciałabym się nie mylić w tej kwestii i wierzyć, że każdy uścisk był życzliwy, każda rozmowa szczera.
W każdym razie na pewno tej szczerości nie zabrakło podczas panelu dyskusyjnego o słowiańskich światach, kiedy z Agnieszka Kulbat, mając zupełnie inne zdania w wielu kwestiach, odnalazłyśmy to, co nas łączy. Ciekawa jestem, jak Wam się podobała nasza dyskusja.
Dziękuję Wam wszystkim, którzy uczestniczyliście w wydarzeniu i sprawiliście, że przez większość czasu uśmiech nie schodził mi z gęby. 🖤💀🦄

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *