DIABEŁ

DIABEŁ

Dzień dobry!
Z jaką lekturą spędziliście weekend?
Wbrew temu, co sugeruje zdjęcie, nie przeczytałam „Diabła” Roberta Ziębińskiego w ostatnich dniach. Miałam przyjemność zagłębić się w jej treść wiele miesięcy temu, jeszcze przedpremierowo… i przepadłam. Chciałam napisać Wam kilka słów o tej powieści, gdy kupię sobie egzemplarz papierowy – nad wszystkie formy obcowania z literaturą przedkładam formę tradycyjną, gdy mogę wąchać papier. Jednak egzemplarz, który widzicie na zdjęciu, nie należy do mnie, a do mojej mamy – to prezent urodzinowy dla niej. Uważam, że nie ma lepszej rekomendacji książki niż ta, kiedy obdarowuję nią osobę, którą kocham, która przecież nauczyła mnie czytać.
A sam „Diabeł” mimo sensacyjnej wierzchniej powłoki okazał się dla mnie książką bardzo smutną. Ale odczujecie to dopiero na ostatnich stronach, do których dotrzecie niepostrzeżenie. Znów (ostatnio często to robię) mam ochotę użyć banalnego określenia: książka wciąga. Przeczytacie ją na jednym wdechu.
Polecam bardzo i czekam na ekranizację. Poniżej wrzucam Wam opis okładkowy.
Tymczasem życzę Wam udanego tygodnia! .
_
Piekło jest w nas. Przez ćwierć wieku armia była jedyną rodziną Maksa. Kiedy opuścił jej szeregi, stracił sens życia. Wyjazd na pogrzeb ojca traktuje jako szansę na ostateczne rozliczenie się z przeszłością. Maks wraca do rodzinnego miasta i trafia w sam środek wojny między przyjacielem ojca a lokalnym gangsterem. Wkrótce okazuje się, że wyjazd z miasta wcale nie jest tak prosty, jak mu się wydawało, a Maks będzie musiał opowiedzieć się po którejś ze stron konfliktu.
Wspierany jedynie przez przyjaciółkę i byłą dowódczynię oraz psa weterana, Maks stanie do walki, której wynik zdaje się z góry przesądzony. Jest jednak coś, czego bezwzględni bandyci nie wiedzą. Ksywa operacyjna Maksa nie przez przypadek brzmiała DIABEŁ. W małym śląskim miasteczku rozpętuje się wojna. Dla jednych piekło na ziemi… Dla Maksa prawdziwy dom…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *