Dreszczówka - wieczór pełen emocji
Kochani,
wracam dziś wspomnieniami do sobotniego wieczoru.
Lubię spotkania z ludźmi, a co za tym idzie – wszelkiego rodzaju konwenty, festiwale czy wieczory
autorskie. I choć czasem nadmiar emocji i myśli sprawia, że chaos wkrada się do moich wypowiedzi,
cieszę się, że są tacy, którzy chcą słuchać tego, co mam do powiedzenia, sięgając przy okazji po to, co
stworzyłam.
Z przyjemnością przyjęłam zaproszenie Jarka Klonowskiego na „Dreszczówkę”. Tym milej mi było, gdy
okazało się, z kim się tam spotkam: Wojciech Gunia, Kazimierz Kyrcz Jr, Patryk Bogusz, Tomasz Czarny
– ludzie, z którymi warto rozmawiać. Mam nadzieję, że jako jedyna przedstawicielka kobiecej grozy w
tym towarzystwie godnie reprezentowałam koleżanki po piórze 😉
„Literatura weird po polsku” i „Czego się boimy?” to tytuły paneli dyskusyjnych, których nagrania
znajdziecie m.in. na stronie Biblioteki Publicznej w Turku. Przekonajcie się sami, co mieliśmy do
powiedzenia.
Jednak największe dreszcze wywołało to, co działo się w siedzibie Stowarzyszenia „Przystań”.
Słuchowisko na podstawie opowiadania Wojtka Guni „Droga Zjednoczenia” wzbudziło mój (i nie tylko
mój) podziw. Miałam okazję czytać opowiadanie Wojtka kilka razy, jednak początkowo nie rozpoznałam
historii. To fascynujące, na jak wiele sposobów różne osoby mogą zinterpretować ten sam tekst. Pokazuje
to tylko to, że nie tylko pisarz jest autorem dzieła. Jego współtwórcą niejako staje się sam czytelnik.
Uważam, że twórczość Wojtka Guni nie potrzebuje przysłowiowej kropki nad „i”, jednak to, czego
Studio Grozy dokonało swoim spektaklem, udowodniło, że jednak można ją dodać.
Niesamowite przeżycie.
Obiecałam Wam więcej zdjęć, zatem wstawiam. Dziękuję za nie: Wojtkowi Guni, Renacie
(@kryminalna_kartka), Mateuszowi Musiałowiczowi i Krzysztofowi Przekwasowi.
Podsumowując, chciałabym podziękować wszystkim, z którymi udało mi się zamienić choć kilka słów
(zawsze za mało) i zacytować to, co Kazimierz Kyrcz napisał w komentarzu do jednego z moich postów
na Facebooku: „Skoro trafiamy do bibliotek, to chyba znak, że groza wchodzi na salony… i dobrze. (…)
Dreszczówka wywołała wiele (pozytywnych) emocji. Przydają się takie zastrzyki energii, oj przydają :)”.
Na kolejny zastrzyk czekam już 27 października. Spotykamy się w ostrowskiej Mediatece.
wracam dziś wspomnieniami do sobotniego wieczoru.
Lubię spotkania z ludźmi, a co za tym idzie – wszelkiego rodzaju konwenty, festiwale czy wieczory
autorskie. I choć czasem nadmiar emocji i myśli sprawia, że chaos wkrada się do moich wypowiedzi,
cieszę się, że są tacy, którzy chcą słuchać tego, co mam do powiedzenia, sięgając przy okazji po to, co
stworzyłam.
Z przyjemnością przyjęłam zaproszenie Jarka Klonowskiego na „Dreszczówkę”. Tym milej mi było, gdy
okazało się, z kim się tam spotkam: Wojciech Gunia, Kazimierz Kyrcz Jr, Patryk Bogusz, Tomasz Czarny
– ludzie, z którymi warto rozmawiać. Mam nadzieję, że jako jedyna przedstawicielka kobiecej grozy w
tym towarzystwie godnie reprezentowałam koleżanki po piórze 😉
„Literatura weird po polsku” i „Czego się boimy?” to tytuły paneli dyskusyjnych, których nagrania
znajdziecie m.in. na stronie Biblioteki Publicznej w Turku. Przekonajcie się sami, co mieliśmy do
powiedzenia.
Jednak największe dreszcze wywołało to, co działo się w siedzibie Stowarzyszenia „Przystań”.
Słuchowisko na podstawie opowiadania Wojtka Guni „Droga Zjednoczenia” wzbudziło mój (i nie tylko
mój) podziw. Miałam okazję czytać opowiadanie Wojtka kilka razy, jednak początkowo nie rozpoznałam
historii. To fascynujące, na jak wiele sposobów różne osoby mogą zinterpretować ten sam tekst. Pokazuje
to tylko to, że nie tylko pisarz jest autorem dzieła. Jego współtwórcą niejako staje się sam czytelnik.
Uważam, że twórczość Wojtka Guni nie potrzebuje przysłowiowej kropki nad „i”, jednak to, czego
Studio Grozy dokonało swoim spektaklem, udowodniło, że jednak można ją dodać.
Niesamowite przeżycie.
Obiecałam Wam więcej zdjęć, zatem wstawiam. Dziękuję za nie: Wojtkowi Guni, Renacie
(@kryminalna_kartka), Mateuszowi Musiałowiczowi i Krzysztofowi Przekwasowi.
Podsumowując, chciałabym podziękować wszystkim, z którymi udało mi się zamienić choć kilka słów
(zawsze za mało) i zacytować to, co Kazimierz Kyrcz napisał w komentarzu do jednego z moich postów
na Facebooku: „Skoro trafiamy do bibliotek, to chyba znak, że groza wchodzi na salony… i dobrze. (…)
Dreszczówka wywołała wiele (pozytywnych) emocji. Przydają się takie zastrzyki energii, oj przydają :)”.
Na kolejny zastrzyk czekam już 27 października. Spotykamy się w ostrowskiej Mediatece.