„Na wysokości moich oczu tkwiła porcelanowa tabliczka z wykaligrafowanym napisem „M.S. Ciesiółkowie”. Nazwisko otaczała złota elipsa, niegdyś zapewne świadcząca o szyku i elegancji mieszkających tu lokatorów, dziś wyglądająca tandetnie”.
Moi Drodzy, weszliście już po zbutwiałych schodach? Zapukaliście do Ciesiółki?
Podczas wywiadu dla Grozownia napomknęłam, że chciałabym Wam kiedyś pokazać, jak wyglądała wizytówka na drzwiach mieszkania numer 4. Oto i jej pierwowzór.
Kiedy moja mama przeczytała cytowany na początku tego posta fragment (jest jedną z pierwszych osób, które dostają moje teksty do wglądu), wywiązała się między nami mniej więcej taka rozmowa:
Mama (udając oburzenie): Ja ci dam tandetna!
Ja (nie rozumiejąc kontekstu): Ale co: „tandetna”?
Mama: Tabliczka na naszych drzwiach! Nikt takiej nie miał.
Ja: Aaaaa… O to chodzi. A to dlaczego ją zdjęliście?
Mama: No wiesz, dziś trochę tandetnie wygląda.
Kurtyna. 😅
Link do wywiadu zostawiam poniżej, a Was zachęcam do wizyty w kamienicy i sprawdzenia, czy nie znajdują się tam jakieś przedmioty, które wzbudzają w Was sentyment. Które Wy lub Wasi krewni posiadali, a dziś można je co najwyżej znaleźć na targach staroci. Kojarzy Wam się coś?