Cóż to był za weekend! Pierwszy, od wielu tygodni, wolny od pracy. W pewnym momencie poczułam się nawet dziwnie, że… nic nie muszę. Bezczynność jest dla mnie stanem nienaturalnym.
W piątek byłam słuchaczem wykładu dr Bogna Skrzypczak-Walkowiak „<<Fenomen osobny>> komiksu i powieści graficznej”. Niewielu z Was pewnie wie, że jestem miłośniczką komiksów (dla ścisłości – zwykłą fanką, nie znawczynią). Piątkowe spotkanie natchnęło mnie do powrotu do poszukiwań dotyczących nie tylko genezy czy rozważań o wartości artystycznej i literackiej komiksu, w mojej głowie zrodziły się kolejne pytania. A czy Wy uważacie, że komiks i powieść graficzna to synonimy czy odrębne gatunki? Mi najbliżej do zdania wyrażonego przez Jonathana Carrolla. Odsyłam do źródeł. 😉
Sobotnio-niedzielne rowerowe plany szlag trafił. Mimo że wolę wysiłek umysłowy niż fizyczny, czasem ten drugi jest mi potrzebny i przyznam, że byłam zawiedziona. Pozwoliłam sobie za to na nienadrabianie zaległości (zwłaszcza tych pisarskich), tylko na leżenie w łóżku w pościeli z nadrukiem „Pocałunku” Gustava Klimta (nowy nabytek, cieszę się jak dziecko – wszak Klimt jest moim ulubionym malarzem) i czytanie, czytanie i jeszcze raz czytanie. I wybrałam osobę, którą po czwartkowym spotkaniu otrzyma ode mnie moją najnowszą powieść. Tę informację przekaże Wam Magda z Grozowni.