Dzień dobry. Czas w ostatnim czasie zwolnił i przyspieszył jednocześnie, los znów pogroził mi palcem, odrywając od wszystkiego, co z pozoru wydawało się ważne, ale dał wiele godzin na ucieczkę w inne światy – te książkowe oczywiście. Raport książkowy przedstawia się następująco:
🔹 „Cięcie. Włosy ludu polskiego” Joanny Ambroz i Pawła Zieglera – jeśli mnie choć trochę znacie, wiecie, że mam bzika na punkcie włosów i że jestem miłośniczką folkloru, więc nie powinno Was zaskoczyć to, że na tę pozycję po prostu się rzuciłam. Wstęp zapowiadał fascynujące treści. Być może moje oczekiwania były zbyt wysokie, bowiem… zawiodłam się. Owszem, pięknie wydana, ale… Przerost formy nad treścią. Temat włosów dosłownie liźnięty po wierzchu, przez całą lekturę odnosiłam wrażenie, że czytam pracę dyplomową. Ilustracje ratowały sytuację, ale gdy przeczytałam, że inspirowane były dziełami Egona Schielego, coś we mnie pękło. Nie jestem znawczynią, może nie potrafię dopatrzeć się nawiązań. Natomiast jeżeli potrzebujecie wiedzy w pigułce o przesądach i rytuałach dotyczących włosów w kulturze polskiej albo dopiero zaczynacie interesować się tematem, ta książka może okazać się odpowiednia dla Was.
🔹 „Nadzieja od zwierząt” Agnieszki Kuchmister – tu mogło być tylko pięknie – i tak było. Nieraz już wspominałam, że Agnieszka czaruje mnie swoimi książkami, sprawia, że nie tylko identyfikuję się z jej bohaterkami, ale staję się kwiatami w ogrodzie Florentyny, szumem drzew w złowrogim lesie, echem w jaskini, ptakami nad nagrobkami na sokołowskim cmentarzu, dźwiękiem skrzypiec małej Cyganki… Śmiechem, płaczem, miłością, zazdrością, wiarą i n(N?)adzieją. Historie spisywane przez Agnieszkę czuje się całym ciałem. Nie inaczej jest tutaj.
🔹 „Otello” Williama Szekspira – powróciłam do tej lektury chyba po ćwierćwieczu, chcąc przypomnieć sobie jej treść, by móc lepiej zrozumieć nie tak dawno przeczytanego „Tego innego” Tracy Chevalier. Niestety po Szekspirze dzieło Chevalier straciło kolejne kilka punktów w mojej prywatnej klasyfikacji. A Szekspir to Szekspir, nic dodać, nic ująć 😀.
🔹 „Inna dusza” Łukasza Orbitowskiego – jaka to miażdżąca, gryząca, mocna książka. Z racji mojego wykształcenia (resocjalizacja) i wielu lat późniejszej pracy zawodowej wiedziałam, że nie podejdę do niej „ot tak”, że będę rozkładać ją na części pierwsze. Kawał konkretnej, dobrej lektury, która pozwoli Wam dostrzec, że życie nigdy nie jest czarno-białe. Prawdę powiedziawszy mam trudność w opisaniu Wam moich wrażeń, bowiem chciałabym wyjaśniać wszelkie mechanizmy kierujące zachowaniem człowieka, analizować przypadek Jędrka – głównego bohatera. Pozostanę jednak tylko przy stwierdzeniu, że Orbitowski wiedział, co robi, pisząc tę książkę. Bardzo, bardzo polecam.
🔹 „Wiatr” JozefaKariki – pierwsze wrażenie robi się tylko raz i wywołała je „Szczelina”, którą czytałam jakiś czas temu. Myślę, że gdyby odwrócić kolejność czytania tych dwóch książek, „Wiatr” zrobiłby podobne, bowiem Karika manipuluje czytelnikiem w taki sam sposób, jednak tym razem unikając w narracji tego, co mnie drażniło w „Szczelinie”. Czyli obiektywnie mogę stwierdzić, że „technicznie” książka jest lepsza, historia równie ciekawa, a jednak – powtórzę– pierwsze wrażenie robi się tylko raz. Pochłonęłam w jedną noc.
Obecnie zaczęłam czytać opowiadania koleżanek po piórze ze zbioru „Awaria prądu” i muszę Wam powiedzieć, że naprawdę ciekawie każda z nas podeszła do tematu. Jest różnorodnie, jest elektryzująco. Antologii, w których sama biorę udział, nigdy nie opiniuję ani nie recenzuję, ale będę Wam ją polecać w każdym miejscu i czasie. Kto z Was sięgnął już po „Awarię prądu”? ⚠️⚡