„Tajemnica Szrikiego jest dużo prostsza: udało mu się, bo poszedł ze swoją zwyczajnością do końca. Zamiast się jej wypierać czy wstydzić, Szriki powiedział sobie: Taki jestem i tyle. Nie zszedł poniżej poziomu ani nie wzniósł się ponad, dryfował na jego linii, kompletnie naturalny. Miał pomysły zwyczajne, podkreślam, zwyczajne. Nie błyskotliwe, ale zwyczajne, a to jest dokładnie to, czego ludzkość potrzebuje. Pomysły genialne są może dobre dla geniuszy, a ilu w końcu jest geniuszy? Podczas gdy zwyczajne pomysły są dobre dla wszystkich”.
E. Keret „Szriki” w: „8% z niczego”
Nie przestaję nadrabiać zaległości czytelniczych, choć moja hałda hańby zmniejsza się w tempie niemal niezauważalnym. Obietnice, że nie nabędę nowych książek, dopóki nie przeczytam części tych, które już posiadam, mogę wsadzić sobie głęboko. W tym względzie widocznie jestem niereformowalna.
Tym razem sięgnęłam po zbiór opowiadań Kereta. Te zawsze okazują się strzałem w dziesiątkę. W przedziwny sposób rezonują z moim samopoczuciem, bawiąc, kiedy potrzebuję się pośmiać, smucąc, kiedy trzeba mi refleksji, wywołując masę innych emocji i ostatecznie pozostawiając w przekonaniu, że stanowczo za mało i za rzadko Kereta czytam. I wbrew cytatowi powyżej, jego opowiadania z pewnością nie są zwyczajne, choć moim zdaniem dobre dla każdego.
A czy moja kolejna powieść będzie zwyczajna? Mam nadzieję, że niebawem się przekonacie. Czekam na wiadomości od wydawcy. Plany planami, życie życiem. W każdym razie okładkę już zaakceptowałam 😃
Udanego wieczoru, moi Drodzy. Buziole w pyszczole 😉