🖤 Dzień dobry, dziś znów wracam do „Kuklanego lasu”.
Chcecie dowiedzieć się, dlaczego właśnie tak go nazwałam?
Mimo że słowa „kuklany” nie znajdziecie w słowniku języka polskiego, nasuwa skojarzenie kukieł. „Kukiełkowy las” nie brzmiał by dobrze, prawda? Nic więcej Wam tutaj nie zdradzę. Więcej o nazwie przeczytacie w posłowiu w książce.
Ale motankę na okładce rozpoznajecie, prawda?
Spróbowaliście kiedyś stworzyć podobną?
Dziś o motankach mówi się w kontekście słowiańskich laleczek o magicznym działaniu. Żadanice, ziarnuszki, podróżki, nierozłączki mają spełniać życzenia, bylebyśmy mieli dobre intencje i nie ingerowali w wolną wolę innych osób. Motanki po prostu nie mogą nikogo skrzywdzić.
Zupełnie inaczej niż… Bez spojlerów 😉
Motankę, która widnieje na okładce „Kuklanego lasu” stworzyłam własnoręcznie. Nie jest lalką magiczną, choć nie używałam nożyczek ani innych ostrych przedmiotów do jej zrobienia.
Pamiętam jeszcze z dzieciństwa, jak moja babcia pokazywała mi lalki wykonane z tego, co było pod ręką – drewnianych łyżek, kawałków gałęzi, szyszek. Najbardziej podobały mi się te stworzone z kolb kukurydzy – miały długie włosy. Żadne nie posiadały szczególnych mocy, służyły tylko i wyłącznie do bawienia się nimi.
Ale magiczne motanki stworzyłam później. Czy spełniają swoją rolę?